CO GORSZE? KORONAWIRUS CZY STRACH
PRZED NIM?
Gdy spojrzymy na mapę świata to koronawirus
jest już niemal wszędzie bo w 96 krajach.
W przeszłości bywały już gorsze
plagi, a jednak to koronawirus postawił świat na baczność.
Pierwszy raz w historii medycyny
i mediów, czy raczej social mediów, na ekranach smartfonów, na ipadach,
na ekranach komputerów i telewizorów widzimy walkę świata ze strasznym
smokiem, tzn. wirusem.
I to zapewne wywołuje rumieńce tudzież
reakcje obronne albo wręcz histerię. Wirus opisywany i nagłaśniany, wielokrotnieje
i rośnie w siłę, rozprzestrzenia się bardziej w naszych głowach niż w rzeczywistości.
Oto czytamy, że kolej w USA zawiesza
superszybki pociąg, bo z powodu koronawirusa nikt nie chce nim jeździć.
W Polsce na 2 godziny jeden z pasażerów zatrzymał Pendolino, bo ktoś uporczywie
kaszlał. W maratonie w Tokio z powodu strachu przed koronawirusem biegło
200 osób zamiast 38 tysięcy. W internecie roi się od informacji o odwołanych
meczach, koncertach i zgromadzeniach.
To znaczy, że teraz nie będziemy
wychodzić z domu, przestaniemy pracować, nie będziemy korzystać z komunikacji
miejskiej, zamkniemy szkoły, przedszkola, żłobki, zakłady pracy i kościoły?
Nie będzimy się spotykać, nie będziemy chodzić na zakupy, na spacery, do
kina i do restauracji, bo wszędzie będzie na nas czyhał koronawirus? Tak
to ma wyglądać?
To jeszcze nie wszystko. Dowiadujemy
się, że nie powinniśmy dotykać swojej twarzy, okolicy oczu, nosa i ust.
Powinniśmy myć ręce najlepiej 10 razy na godzinę i koniecznie używać specjalnych
żeli z wysokoprocentową zawrtością spirytusu. Posiadacze zwierząt nie powinni
ich głaskach, a już broń boże całować. Nie powinno się też całować dzieci,
męża, żony, nie mówiąc o osobach spoza bliskiej rodziny. No, a jak już
nam wypadnie się z kimś przywitać, to lepiej zrobić to nogą albo łokciem,
a nie dłonią. Czyli uścisk dłoni surowo wzbroniony. Ręce z daleka!
Takimi informacjami i ostrzeżeniami
żyje internet, bo telewizji od lat nie oglądam z powodu braku telewizora,
który wywaliłam na śmietnik dokładnie w 2003 roku, kiedy to straszono informacjami,
że SARS zabije nas wszystkich. Wtedy i teraz wszystkie telewizje świata
prześcigują się w straszeniu swooich odbiorców.
Strach ma wielkie oczy i czasem przysłania
świat. Strach przed chorobą i różnymi katastrofami potrafi skutecznie zepsuć
codzienność.
Na przełomie lat 1999 na 2000 straszono
nas, że zmiana dat w komputerach zniszczy wszystko, a świat pogrąży się
w chaosie. W 2001 wąglik miał nas wszystkich zabić. W 2002 miał zrobić
to wirus Zachodniego Nilu. W 2003 wspomniany przeze mnie - SARS. W 2005
straszono nas ptasią grypą, w 2006 wirusem E.coli, a w 2009 - świńską grypą.
W 2008 roku słyszeliśmy, że załamanie się rynków finansowych zniszczy całą
gospodarkę świata, w roku 2012 wg kalendarza Majów miał nastąpić koniec
świata, a w 2013 roku Korea Północna miała wywołać III wojnę światową.
Teraz mamy koronawira.
Co nas tak naprawdę zabija? Odpowiedź
jest oczywista. Wirus strachu.
Ten mój dzisiejszy komenatrz nie
jest zachętą do lekceważenia koronawirusa i nieprzejmowania się. To nie
jest zachęta do bagatelizowania problemu czy negowania faktu, że wirusy
istnieją i bywają niebezpieczne.
To jest zachęta do zaszczepienia
się przeciwko panice, przeciwko histerii i przeciwko manipulacjom. Nowość,
jaką jest kolejna choroba, wirus, może powodować niepokój. Każdy człowiek
ma prawo i obowiązek troszczyć się o zdrowie swoje i innych. Ale czym innym
jest troska, czyli w przypadku profilaktyki - mycie rąk, wysypianie się,
jedzenie zdrowych posiłków - a czym innym histeria, panika, strach i maseczko-mania,
nakręcanie się oraz teorie spiskowe.
Nie dajmy się zwariować!
Wirus jak wirus. Przyjdzie, niewątpliwie
kogoś zarazi, niewątpliwie trzeba się go strzec i z nim walczyć. Ale rozumem,
nie emocjami, nie mówiąc o histerii. Na histerię lekarstwa nie ma. Nie
licząc oczywiście kubła zimnej wody na rozpaloną od emocji głowę.
Strach ma wielkie oczy i czasem przysłania
świat. Strach przed chorobą potrafi skutecznie zepsuć codzienność.
Warto na spokojnie przyjąć plan
przeciw wirusom na najbliższy czas:
1. Słuchać specjalistów w danej dziedzinie,
nie jakiegoś Kazia czy innego Ziutka.
2. Przestrzegać elementarnych zasad
higieny.
3. Nie nakręcać się wzajemnie.
4. Zachować spokój. To taka recepta
na zdrowie - również psychiczne.
Wirusy to naturalny element naszego
środowiska. Niektóre są bardzo groźne, inne takie były, dopóki nasz system
odpornościowy nie przyzwyczaił się do nich. Wirus z Wuhanu jest dla nas
nowym zagrożeniem, choć pochodzi z grupy wirusów, z którymi jesteśmy zaznajomieni
od setek lat.
Epidemia pod wieloma względami przypomina
ugrzęźnięcie w ruchomych piaskach. Żeby zminimalizować tragiczne skutki,
trzeba, po pierwsze, zachować spokój, a po drugie - wykonywać tylko niezbędne
ruchy, a nie miotać się, bo to tylko pogorszy nasz stan. Miotaniem w obecnej
sytuacji epidemiologicznej jest szerzenie paniki i dezinformacji przy jednoczesnym
zaniedbywaniu indywidualnych działań profilaktycznych.
Posłuchajmy głosu eksperta - profesora
dr. habilitowanego - Krzysztofa Korzeniowskiego. Pan profesor jest kierownikiem
Zakładu Epidemiologii i Medycyny Tropikalnej w Gdyni.
- Śmiertelność przy koronawirusie
w dalszym ciągu jest niewysoka (obecnie szacuje się, że wynosi około 3
procent) w zestawieniu z SARSem, gdzie sięgała ona około 10 procent i z
MERSem, gdzie przekraczała 30 procent. Natomiast musimy sobie zdawać sprawę
z dwóch rzeczy. Po pierwsze, z łatwości transmisji nowego koronawirusa.
I po drugie, ze specyfiki jego działania.
U ludzi ze sprawnie funkcjonującym
układem immunologicznym to zakażenie przechodzi bezobjawowo, bądź też -
jak to się w medycynie określa - poronnie, czyli jakieś drobne przeziębienie
i to wszystko. Jeżeli jednak zarażona zostanie osoba obciążona chorobami,
takimi jak zmiany nowotworowe, choroby przewlekłe, niewydolność oddechowa,
niewydolność nerek, to taki człowiek za chwilę będzie walczył o życie.
Na tym polega właśnie istota tej nieszczęsnej epidemii.
Innymi słowy: koronawirus łatwo się
przenosi, ale groźny jest przede wszystkim dla osób, które i tak są w kiepskim
stanie zdrowia. Dla zdrowego człowieka koronawirus nie jest bardziej groźny
niż zwykła sezonowa grypa.
Ale co ma higiena czy szczepienia
przeciw grypie do nowego koronawirusa? Bardzo wiele. Przestrzeganie podstawowej
higieny jest najważniejszym elementem profilaktyki. Myć ręce. Myć zęby.
Myć się. Codziennie. Myć jedzenie, które jemy. To na początek.
Drugi element to szczepienia przeciw
grypie i innym chorobom układu oddechowego. Nie chcemy wybuchu epidemii
i paniki jak we Włoszech? To zacznijmy się szczepić. Na razie przeciw grypie
sezonowej, bo na koronoawirusa szczepionki jeszcze nie ma.
Każda osoba niezaszczepiona jest
zagrożeniem dla słabszych - dzieci i osób w podeszłym wieku, które nie
mają jak się bronić ani przed grypą.
Zabezpieczanie się przed chorobami
układu oddechowego jest ważnym elementem naszej odpowiedzialności za siebie
i innych, choćby dlatego, że objawy infekcji, przed którą panikujemy, są
bardzo podobne do objawów grypy. Epidemia powinna więc skłonić nas przede
wszystkim do indywidualnych działań zapobiegawczych. Nie możemy liczyć
na to, że wszystko zostanie załatwione odgórnie, jeżeli sami nie będziemy
przestrzegali podstawowych zaleceń.
Zatem:
- Jak najczęściej myj ręce, najlepiej
używając mydła i wody albo preparatów odkażających zawierających alkohol,
- Kiedy kichasz lub kaszlesz będąc
między ludźmi zakryj usta chusteczką lub swoim zgiętym łokciem, zaraz po
tym wyrzuć chusteczkę i umyj ręce,
- Unikaj bliskiego kontaktu z osobami,
które mają gorączkę i kaszlą,
-Jeśli masz gorączkę, kaszel i trudności
z oddychaniem poinformuj o tym stosowne służby. Zrób to telefonicznie.
- Unikaj konsumpcji surowego lub
niedogotowanego mięsa oraz mleka, a także dbaj o higienę miejsc, w których
używa się surowego mięsa czy podrobów,
- Unikaj bliskiego kontaktu z osobami
chorymi, zwłaszcza z
objawami ze strony układu oddechowego.
I najważniejsze: Zachowaj spokój!
|